Mała, szczupła brunetka otworzyła swe smutne, brązowe oczy. Przeciągnąwszy się kilka razy, ziewnęła głośno. Kolejna noc w piekle była już za nią. Ale cóż z tego, gdy następne czekały w kolejce? Była gruzem, zniszczonym domem, który trzeba odbudować od fundamentów. Niestety gruz, choćbyśmy go poskładali, i tak w każdej chwili, pod wpływem jednej nieodpowiedniej sekundy, może rozprysnąć się na nowo, a z każdym razem boleśniej to odczuje.
Przywdziała na twarz swoją radosną maskę i z zaciśniętymi zębami podeszła do stolika. Leżało na nim kilka niedbale zwiniętych banknotów – nagroda za jej nocną pracę, za jej nocne tortury. Zobaczywszy je, uroniła jedną łzę, którą błyskawicznie wytarła bladą dłonią. Bądź silna, pocieszyła się. Trzęsącą ręką schowała pieniądze i podreptała do lustra. Odbicie spowodowało uronienie kolejnej słonej łzy, nie nauczyła się jeszcze znosić przeciwności losu, których za jej marnego żywota było nadzwyczaj dużo. Każda góra pojawiająca się na ścieżce jej życia przygniatała ją, zapewniała o niesprawiedliwości i podłości tego świata. Przez nią snuła błędny obraz żywota, obraz, który mógłby się zmienić. Niestety ona nie miała siły walczyć, poddała się.
Dokładnie przyjrzała się osóbce stojącej po drugiej stronie szklanego lustra. Niegdyś piękne, lśniące włosy, teraz suche, posklejane, bezbronnie opadały na blade ramiona. Oczy, już od długiego czasu pozbawione radosnego blasku, z żalem i odrazą wpatrywały się w swoje odbicie.
„Kim teraz jestem? Zwykłą, przećpaną suką! Gdzie moje marzenia? Sny? Gdzie moja przyszłość?! W burdelu? Na ulicy? Czym się stałam? Wrakiem dziewczyny o wielkich planach i celach? KIM TERAZ JESTEM?!”
Jesteś nikim.
Pomimo wszelkich starań, nie udało jej się powstrzymać cisnących do oczu łez. Spływały policzkami, jakby uciekając z jej zepsutego ciała.
Dokładnie pamiętała tamten dzień, gdy dowiedziała się o wypadku rodziców. Dokładnie pamiętała twarz człowieka informującego ją o tak wielkiej stracie, która była przepustką do tragicznych wydarzeń po niej następujących.
„Po co pojechali do tego zasranego sklepu?! Zostawili mnie! Zostawili, bo w lodówce zabrakło mleka!”
Mózg odtworzył wspomnienia, które za wszelką cenę starała się schować w najgłębszych zakamarkach świadomości, na dnie zbolałego serca. Zobaczyła po raz kolejny raniące obrazy; lekarz, który zapewniał, iż zrobił wszystko, pogrzeb, ich wesołe twarze, wspólne spędzone chwile... Obudziwszy się z transu, syknęła z bólu i przyjrzała odłamkom lustra, na jeden z nich, z głuchym, niedosłyszalnym dla ludzkiego ucha dźwięku, spadła kropla krwi. Nie wiedziała skąd, nie wiedziała czym, ani jak rozbiła to lustro. W głowie wciąż błąkały się przykre wspomnienia.
Nie miała zamiaru iść do Domu Dziecka. Stała się sierotą, lecz prawie dorosłą sierotą. Usamodzielniła się, choć w swą poduszkę co wieczór wlewała litry łez...
I wtedy pojawił się on. Lucas. Kolejna zła decyzja w jej życiu, kolejna góra, kolejna pułapka. Przystojny, dobrze zbudowany mężczyzna. Zapewniał, iż przygarnie ją za niewielką sumę, pomoże wyrwać się z dołka, lecz jedynie go powiększył, pozwolił spaść na samo dno.
W ten sposób znalazła się tu, w Angli. Z początku wiodło jej się wspaniale, odzyskała nadzieje na lepsze życie. Nareszcie spała spokojnie, nieświadoma, co dzieje się za ścianą...
A potem zaczęło się piekło.
Coś huknęło z wielkim trzaskiem, drzwi otworzyły się z impetem, stanął w nich Lucas. Powoli podszedł do drżącej dziewczyny i rzuciwszy ją na łóżko, przyparł całym swym ciałem.
- Przecież za towar zapłaciłam ci wczoraj - wychrypiała.
- Zapomniałaś o jednej ważnej sprawie, cukiereczku. Ja biorę kiedy chcę i ile chcę. - warknął i zdarł z niej resztki ubran
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz