wtorek, 8 maja 2012

|11| "Śpij ze mną"


- Chyba oszalałeś
W odpowiedzi na mój oskarżający krzyk, usłyszałam jedynie perlisty śmiech.
Wyrwawszy z jego rąk piękne, lecz niezwykle DROGIE ubranie, zawiesiłam je z powrotem na wieszak.
- Nie ma takiej opcji - dodałam, zasłaniając ciałem kolejny ubiór, któremu się przyglądał.
Wypuścił ze świstem powietrze, kręcąc głową z politowaniem.
Całą duszą pragnęłam w końcu stąd wyjść. Doprawdy, zakupy nigdy nie były moją mocną stroną, a niechęć tę zwiększał fakt, że w sklepie nie byłam szmat czasu.
Miałam wrażenie, iż każdy mi się przygląda, wyśmiewając i szykanując w myślach. Czułam, jak mnie tępią, poniżają. Ci, którzy uważają się za lepszych.
Zauważywszy dość ładną, TANIĄ bluzkę, odetchnęłam z ulgą. Podeszłam do wieszaków, przeglądając je. Wybrawszy kilka towarów, zawołałam Harolda.
- Chyba oszalałaś! - skomentował mój wybór.
Zgrzytnęłam zębami, na co cofnął się nieznacznie. Wcisnęłam mu ubiór w dłonie i poczęłam pchać w stronę kasy.
- Nie ma takiej opcji - naśladował ton mego głosu, śmiejąc się.
- Albo to, albo nic.
Spojrzał na mnie błagalnie.
Bądź nieugięta, Jessica! Ale tam jest pełno pięknych ubrań... – odzywał się zuchwały głos w mej głowie - Wystarczyłoby pokazać palcem, a on poleciałby z wywieszonym jęzorem i kupił bez zahamowań.
Tyle, że ty taka nie jesteś, pamiętaj.
- Poprosimy to - warknęłam do ekspedientki, zajmującej się oglądaniem swych paznokci.
Zlustrowawszy mnie wzrokiem, zaśmiała się pod nosem, a ja kolejny raz, zawstydzona i poniżona, spuściłam głowę.
Dlaczego ludzie oceniają bliźnich jedynie poprzez wygląd zewnętrzny? Dlaczego nie starają się szukać piękna w głębi, w duszy?
Otóż, to jest o wiele trudniejsze.
Łatwiej bowiem wyśmiać osobę źle ubraną, grubą, czy brzydką, aniżeli doszukiwać się zalet w jej środku.
Człowiek jednak często nie bierze pod uwagę uczuć drugiej osoby. Bo człowiek to egoista.
Zostawiwszy Harrego samego ze sprzedawczynią, uciekłam stamtąd czym prędzej. Usiadłam na ławce przed sklepem, starając się lekceważyć wyśmiewające spojrzenia, które niemalże paliły mnie w skórę.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię i nigdy spod niej nie wypełznąć.
Po chwili dosiadł się do mnie, dzierżąc w dłoni wielką siatkę sklepową. Patrzył się w ziemię, intensywnie nad czymś myśląc.
- Dziękuję - usłyszałam własny, ochrypły ton.
Uśmiechnął się, przenosząc wzrok na mnie.
- Wiesz co mnie męczy? - zapytałam.
- Co?
- To, że nie mogę ci się odwdzięczyć.
- Jeszcze zdążysz, nie martw się - zapewnił mnie z tajemniczym błyskiem w oku.
Odezwałam się po minucie ciszy:
- Co myślałeś, gdy mnie spotkałeś pierwszy raz na tamtej ławce?
- Że jesteś ładna.
Zaśmiał się perliście, dostając kuksańca w bok.
- A ty? Co wtedy myślałaś?
Spuściłam głowę, połykając wielką gulę w gardle. Widząc moją reakcję, przestał się śmiać, z zaciekawieniem oczekiwał odpowiedzi.
- Jak tym razem się mnie wykorzysta i czy znów będzie bolało - powiedziałam, nie patrząc na niego. Zacisnęłam mocno powieki, bo powoli zbierało mi się na płacz.
Przestań! Nie płakałaś tak długo! Teraz nic ci nie zagraża...
W końcu podniosłam na niego swój smutny wzrok.
- Jess...
- Błagam, chodźmy już stąd, Harry - jęknęłam. Nie chciałam, ażeby się nade mną użalał, sama bardzo dobrze sobie z tym radziłam.
Ruszyliśmy bez słowa w stronę wyjścia, wciąż bombardowani spojrzeniami.

Zadzwonił domofonem, myśląc nad swą decyzją. Czy postępował głupio? A może pierwszy raz w życiu robił coś dobrze?
Otworzywszy mu, warknęła coś pod nosem. Chciała zatrzasnąć drzwi, aczkolwiek skutecznie jej to uniemożliwia.
- Julie, daj spokój.
- Czego ode mnie chcesz?! - krzyknęła głośno.
Przeczesał nerwowo czuprynę, wsadzając drugą dłoń w kieszeń. No przecież masz język w gębie, chłopie! – ponaglał się w myślach.
- Zabierasz dużo mojego cennego czasu - syknęła.
- Nie, poczekaj! - ponownie uniemożliwił zamknięcie drzwi, zacisnąwszy oczy, rzekł:     - Przepraszam.
Otworzył jedno oko, obserwując jej reakcję.
Wybuchła głośnym, niepohamowanym, poniżającym śmiechem, łapiąc się za brzuch. Odruchowo skulił się, nie wierząc własnym uszom. Zawsze miał dziewczyny na wyciągnięcie ręki, a teraz ta jedna nie chciała mu się poddać.
Poważniejąc, warknęła:
- Wypad stąd.
Tym razem zamknęła drzwi skutecznie. Odwróciwszy się, ujrzała Dylana.
- No, skarbie, nie doceniałem cię. Myślałem, że ten plan z uwiedzeniem Liama,  o najzimniejszym sercu, spełznie na niczym, a tu proszę... Może ci jeść z ręki.
Przewróciła jedynie oczami, unosząc głowę z wyższością.

- Harry, zabiję cię!
Biegałam po całym domu, potykając się po drodze.
- Nigdy w życiu tego nie założę! - wrzeszczałam.
Styles jedynie śmiał się w niebogłosy, uciekając przede mną.
W końcu, dysząc ogromnie, opadłam na sofę, w ręku zaś dzierżyłam jedną z bluzek kupionych przez Harrego. Kiedy zostawiłam tę gnidę samą przy kasie, zamiast kupić zwykłe, TANIE ubrania, które osobiście wybrałam, pozamieniał towary, przez co zmuszona jestem założyć coś o wartości całkowicie mnie przerażającej.
Oddychałam ciężko, ciskając w jego stronę piorunami.
- No weź, chyba się teraz nie obrazisz? - zapytał słodko - Po prostu musiałem to zrobić.
- Ale to całkowicie do mnie nie pasuje - złapałam się za głowę.
- Najpierw idź i załóż.
Westchnęłam głośno, wstając z kanapy. Harry wciąż utrzymywał bezpieczną odległość, najwyraźniej się mnie bojąc. Zaśmiałam się cicho.
Wyjęłam z torby garść DROGICH ubrań i miałam w zamiarze pójść do łazienki, by je na siebie włożyć, lecz mi przeszkodził. Z wielkim uśmiechem na twarzy wyjął dwie bluzki przeze mnie trzymane i zamienił je na jakieś inne, z innym fasonem i kolorem, przez co ubiór, który trzymałam w dłoniach, tworzył jakiś dobrany, pasujący do siebie, modny strój.
Pokręciłam jedynie głową z politowaniem.
Założywszy ten majątek na siebie, przejrzałam się w lustrze. Harold miał naprawdę bardzo dobry gust, ale nie mogłam tego od niego przyjąć. Teraz, żeby oddać mu te pieniądze... Nie oszukujmy się. Nie dam rady mu ich zwrócić.
Nagle pojawił się w łazience.
- No i co? Nie wmówisz mi, że ci się nie podoba - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Nie mogę tego od ciebie przyjąć.
- Jezus, Jessica! – jęknął - Dasz w końcu z tym spokój? Jako bardzo dobra znajoma, bardzo dużej gwiazdy...
- A więc się mnie wstydzisz?
- Nie! Jasne, że nie! - zaprzeczył szybko, a ja zaczęłam się śmiać.
Splótł ręce na klatce piersiowej z miną obrażonego dziecka.
Po chwili jednak szeroko się wyszczerzył, a jego oczy poczęły tajemniczo lśnić.
- To teraz proszę podziękować - rzekł, palcem pokazując swój policzek.
Wstrzymałam oddech. Pomimo tego, iż Harry był najbliższym mi mężczyzną, nie byłam pewna, czy jestem gotowa na kontakt z jego ciałem. To tylko cmok w policzek! – jęknęła podświadomość.
Widząc najwyraźniej moje zmieszanie, machnął ręką i... zawstydził się. Boże, zawstydził się!
- Przepraszam - szepnął z nieśmiałym uśmiechem.
Ponownie wybuchłam śmiechem, którym Pan Szanowna Gwiazda znów poczuła się urażona. Podeszłam do niego powoli i, wspinając się na palcach, musnęłam lekko jego policzek. Nie zdawał sobie zapewne sprawy, ile mnie to kosztowało, albowiem udało się.
Spojrzałam na niego pytająco, a on wyszczerzył się. Znowu.
Wpadł do domu, trzaskając z całej siły drzwiami. Ostatnio coraz częściej witał tak domowników.
Nie mógł uwierzyć, że Julie tak go ośmieszyła, nie mógł uwierzyć, że do niego nie wróciła.
Teraz cierpiało jego dobre imię i samopoczucie.
Miał ochotę roznieść wszystko w drobny mak i zaszyć się gdzieś daleko.
Usłyszawszy dźwięk swej komórki, odczytał poniżającą wiadomość. Kolejna osoba dowiedziała się o jego porażce i postanowiła dokuczyć.
Poczerwieniał ze złości i cisnął stojące nieopodal niego krzesło daleko w kąt, na wskutek czego rozwaliło się na kawałki. 
Warknął głośno, widząc w drzwiach przestraszonego Harrego.
Ty też mnie wyśmiejesz,? – pomyślał
- Liam, co się dzieje? - zapytał.
Jest za spokojny – denerwował się – Na pewno o wszystkim wie i nabija się ze mnie w myślach.
- Kurwa! - syknął, cisnąc kolejnym meblem o ścianę.
- Liam! Uspokój się!
Zauważył w końcu drobną brunetkę, chowającą się za plecami Harolda. Jego wściekłość sięgnęła zenitu.
- Kto to jest?! - krzyczał.
- Najpierw się uspokój.
Wziął głęboki wdech, aczkolwiek wciąż nie spuszczał oka z wystraszonej Jessici.
- To jest Jessica Smith, zamieszka na razie z nami. Jess, to jest Liam.
Kiwnęła jedynie głową, chowając się szczelniej za plecami Stylesa.
Nagle, przypomniawszy sobie coś, Payne wybuchł śmiechem.
- To jest ta śliczna laska,o której mówił Zayn? Dobra, przyznaję, niezła jest , tylko trochę strachliwa... A w łóżku dobra?
- Przestań. - warknął Harry, zaciskając usta z siłą, pod wpływem której zzieleniały.
Siedziałam na łóżku, wpatrując się w okno. Pamiętałam go skądś. I to wcale nie była miła sytuacja.
Już odkąd wpadł rozwścieczony do domu i zaczął demolować pokój wiedziałam, że go znam. Te same wściekłe, brązowe oczy, które budziły grozę, ta sama barwa głosu i zapach, a raczej odrażający smród, alkoholu.
Harry popatrzył na mnie przepraszająco i czule przytulił. Westchnąwszy cicho, objęłam go ramionami. Nie pamiętałam już, jakie miałam problemy z pocałowaniem Lokowanego w policzek.
- Jess, powiedz mi, czy ty czujesz się tu bezpieczna? - zapytał, odsuwając się ode mnie i dokładnie obserwując moją reakcję.
- Tak - skłamałam, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie.
Uśmiechnął się, znów przytulając mnie do swojego torsu.
Prawda jest taka, że czułam się bezpieczna dopóty, dopóki nie poznałam trzeciego z współlokatora i nie utwierdziłam się w przekonaniu, że skądś go pamiętam.
Starałam się jednak za wszelką cenę łagodzić ten strach, tłumacząc, że pomieszało mi się w głowie. Histeryzuję, a zapewne widziałam go kiedyś w jakimś programie telewizyjnym lub kolorowym magazynie.
Z przemyśleń wyrwał mnie odgłos burczenia brzucha, który usłyszałam niezwykle blisko ucha. Odgadując, że dźwięk ten wydobył się z żołądka Harrego, zaśmiałam się głośno.
- Gotować to ja nie umiem, ale jako twoja nowa sprzątaczka mogę zmyć naczynia.
Wydał się być tą informacją niezwykle szczęśliwy, co dało mi do zrozumienia, iż sprzątanie po posiłku nie należało do jego ulubionych zajęć.
- W takim razie na co masz ochotę?
- Na naleśniki - odparłam po krótkim namyśle.

Przewracałam się na łóżku, drżąc z przerażenia.
Gonił mnie. Uciekałam, łkając i potykając się po drodze. Słyszałam szybkie kroki i dyszenie tuż za sobą. Sapiąc, złapał moją nogę, przez co upadłam brzuchem na trawę. Szybko, trzymając mocno moje ręce i uniemożliwiając ruchy, położył się na mnie, a następnie przygniótł na tyle, żebym nie miała już żadnych szans na ucieczkę.
- Za szybko poszło. Pozwolisz, że urozmaicę sobie trochę jeszcze tę zabawę?
Chciałam krzyknąć, lecz zatkał mi jedną dłonią usta, drugą zaś wkładając pod bluzkę i wodząc po piersiach. Łkałam, szarpiąc się. Moje histeryczne próby ucieczki jedynie go podniecały.
Całując szyję, począł zjeżdżać dłonią w dolne partie mojego ciała. Płakałam coraz głośniej, krztusząc się i dusząc, gdyż wciąż trzymał rękę na mojej buzi, nie pozwalając krzyczeć i normalne oddychać. Jego dłoń znalazła się w moich spodniach.
- Popatrz na mnie! - wydarł się - Pokaż, jak jesteś podniecona!
Wciąż nie mogąc oddychać, szlochałam jedynie cicho. Siłą odwrócił w swoją stronę mą głowę. Ujrzałam dzikie, brązowe oczy i poczułam mocny zapach alkoholu.
Kiedy siłą włożył we mnie palce, obudziłam się z krzykiem.
Leżałam chwilę na łóżku, a moje ciało niemiłosiernie drżało. Krztusiłam się łzami.

- Harry? - zaszlochałam cichutko - Harry! - krzyknęłam, płacząc.
Podniósłszy się szybko z materaca obok, znalazł się przy mnie.
- To tylko sen, spokojnie - zaczął mnie uspokajać, uprzednio przytuliwszy mocno.
- Harry, błagam... – chlipnęłam - Harry... śpij ze mną.
____________________________________________
I jest kolejny, miałam go dodać dopiero jutro, ale skoro już go napisałam, to macie dzisiaj :P. 
Wiem,że nie ma w tym opowiadaniu Nialla, i Louisa, ale mam nadzieję,że niedługo tu zawitają xd. Dziękuję, że jeszcze to czytacie. Naprawdę dziękuję. Proszę oczywiście o szczere komentarze ; ). 
Pozdrawiam. 

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ! Akcja powoli się rozkręca ;) W tym śnie to był Lucas czy Liam ? Bo opis ze snu tak jakby Liama ;) Trzymam kciuki za kolejny rozdział i oby pojawił się jak najszybciej , pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O MATKO! No normalnie super! Dziewczyno, jesteś genialna! Tak się wciągnęłam w Twoje opowiadanie, że kilka razy dziennie sprawdzam, czy nie dodałaś przypadkiem nowego rozdziału.:D
    Akcja toczy się coraz szybciej, więcej się dzieje. Nie mogę się doczekać momentu kiedy Loczek i Jess będą w końcu razem!
    Buziaczki! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Z każdym rozdziałem coraz bardziej kocham ciebie i to opowiadanie! :D Jest po prostu niesamowite! cudowne! jedyne w swoim rodzaju! Niecierpliwie czekam na następny rozdział! :) Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. koooooocham tego bloga po prostu, uwielbiam *.*
    jest cudowny :)
    czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem ciekawa jakie rolę będą pełnili Louis i Niall :)
    rozdział jak zawsze świetny! kocham tego blooga <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobra.. dodałam już wcześniej komentarz ale jestem tak podekscytowana zakończeniem tego rozdziału, że już tutaj umieram w oczekiwaniu na kontynuację :D czekam, czekam, czekam! ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cóż, nie sądzę, żeby Jess miała kochać się z Harrym, zważając na jej psychikę, ale miło się czyta te ich kolejne zbliżenia. Oczekuję teraz kolejnego rozdziału z Twojej strony. Pozdrawiam (kiedyś Polly z bloga www.mykryptonite.blog.onet.pl, teraz Cookiechum z bloga www.whole-heart.blogspot.com)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy dodasz nastepną notkę ? nie mogę sie już doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  9. niecierpliwie czekamy na następny rozdziaaaał! :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy